Trening mentalny kluczem do sukcesu w bieganiu długodystansowym (cz. I)
Spotkanie z Patrycją Berezowską jest definitywnie ogromnym wydarzeniem. Możliwość uściśnięcia ręki i krótka rozmowa z Mistrzynią Świata w biegu 24-godzinnym wydawało się czymś kompletnie abstrakcyjnym. Niesamowita inspiracja i przede wszystkim, ogrom doświadczenia w wykorzystywaniu siły mentalnej w zmaganiach sportowych.
Postać Patrycji Berezowskiej towarzyszyła mi od początków mojej biegowej “kariery”. W ostatnich latach baczniej przyglądałam się jej poczynaniom – każdy jej sukces przeżywałam mocniej i starałam się wysnuć własną lekcję, gdy popełniła błąd. Dosłownie uczyłam się myśleć strategicznie w kontekście biegania przez analizę działań Patrycji podczas jej startów. Z końcem 2018 roku okazało się, że Patrycja poprowadzi blok szkoleniowy w ramach Szkolenia dla biegaczy, więc nie myślałam ani sekundy dłużej i zapisałam się. Gdy dokładnie sprawdziłam o czym będzie wykład: Wykorzystaj swój potencjał! – czyli jak osiągnąć maksimum możliwości, to wiedziałam, że muszę tam być. Przez cały wykład siedziałam jak zaczarowana – moje intuicyjne metody radzenia sobie ze stresem oraz strachem, oczekiwaniami i własnym JA nie są wcale takie niedorzeczne. Ba, posiadają nawet swoje nazwy i są stosowane przez samą Mistrzynię …
Jak powinien myśleć biegacz długodystansowy by zdobywać szczyty swoich możliwości?
1. Skonkretyzowany cel i wyznaczenie priorytetów
Jednym z pierwszym postów na blogu był wpis na temat metody jednego celu, czyli jak decyzja o starcie w B7D 100km pozwoliła mi na świadomą rewolucję życiowa, która zbiera swoje żniwo do dnia dzisiejszego. Jestem gorącą zwolenniczką stwierdzenia, że to, co nie jest spisane lub w jakiś sposób uwiecznione (jak lubicie Excela, to nawet Excel się sprawdzi) NIE ISTNIEJE.
Wyobraźmy sobie sytuację, że pojawia się w naszej głowie myśl: Chcę przebiec maraton. Pierwsza sprawa – dopóki nie wyznaczymy sobie konkretnego celu, który jest mierzalny, realny do osiągnięcia, posiada ramy czasowe i rozumiemy wielkość wysiłku do jego zrealizowania – to tak naprawdę nasza myśl pozostaje tylko myślą. W tym przypadku będzie to umieszczenie na kartce papieru: W 2020 przebiegnę swój pierwszy maraton (w czasie poniżej 4:15), do którego będę przygotowywała się przynajmniej 6 miesięcy. Zobaczmy, że przygotowania są naturalnym elementem procesu realizacji celu. Zilustrowanie sobie procesu i realizowanie małych kroczków sprawia, że szansa osiągnięcia celu wzrasta.
Po drugie, tak jak wspominała Patrycja podczas wykładu, bardzo ważnym jest ustalenie odpowiednich priorytetów, co pozwoli nam mądrze zaplanować strategię działania na cały rok. Przedstawię to na swoim przykładzie.
Priorytet A: Bieg 7 Dolin na dystansie 100km
Priorytet B: UTM Małopolska (64km), Cracovia Maraton oraz Półmaraton w Sobótce
Priorytet C: (starty treningowe): Gruba 15 oraz Półmaraton w Żywcu
Dzięki temu, łatwiej jest mi nie tylko rozłożyć siły fizyczne, ale przede wszystkim przygotować się mentalnie. Jeśli każdy start uszeregowałabym na tym samym poziomie, to automatycznie straciłabym z pola widzenia to, co najważniejsze. Ważnym jest też uwaga Patrycji, która podkreślała, że nasze starty mają za zadanie przygotować nas psychiczne do priorytetu A – częste starty sprawiają, że stają się one niejako codziennością. Oznacza to, że nasza pewność siebie rośnie wraz z każdym startym – nie tylko w kwestii przygotowania fizycznego, ale również logistycznego (Kiedy zjeść żel? Czy sprawdzi mi się taki i taki izotonik? Czy wiatrówka jest dobrym pomysłem na taką pogodę? – i milion podobnych pytań) oraz psychicznego. Im bardziej jesteśmy nastawieni, że będzie ciężko, ale jesteśmy dobrze przygotowani – tym skuteczniej zmierzymy się z większymi wyzwaniami na trasie.
2. Trening mentalny jest nieodłączną częścią treningu sportowca
Patrycja zaprezentowała szereg ćwiczeń, które powinny być sumiennie powtarzane (jak w treningu siłowym!), aby mózg nauczył się je odtwarzać w warunkach startowych. Świetnym przykładem jest wyobrażanie sobie momentu, gdy uderzamy w ścianę podczas zawodów – co wtedy zrobimy, co będziemy myśleć, czy będziemy dalej gnać do przodu?
Kolejnym skutecznym narzędziem jest świadome podejście do kryzysu na trasie – przypuśćmy, że wyobrażamy sobie jak fajnie będzie przezwyciężyć kolejny kryzys. Podświadomie przygotowujemy się na to, że a) będzie kryzys b) będzie kilka kryzysów c) dajemy radę na bieżąco je przezwyciężać. Nie będzie łatwo, ale świadomość dyskomfortu sprawi, że łatwiej zniesiemy cierpienie.
Oczywiście, pamiętajmy o tym też, co nas napędza – dlaczego biegamy, dla kogo biegamy (np. biegi charytatywne), jak wspierają nas najbliżsi, jak pięknie jest przywitać wschód słońca w górach … Taki wewnętrzny pozytywny dialog jest bardzo ważny, ale najistotniejszym jest mentalne przygotowanie się na najgorsze (o ironio), bo wtedy o wiele łatwiej to zniesiemy.
AHA! Szybciutko wtrącę jeszcze swoje 3 grosze na temat dwóch bardzo ważnych aspektów:
- Porażka – każda porażka czegoś uczy. Ba, generuje złość – a wygenerowany wewnętrzny bunt stanowi rewelacyjny bodziec do zmian oraz progresu. Warto jest spojrzeć na “porażkę” jako lekcję na przyszłość.
- Społeczność biegowa – przyjemniej jest uczyć się na błędach i rozwijać się w większej grupie, tj. sforze. Spójrzmy chociażby na treningi Kenijczyków. Dla mnie taką sforą jest moja biegowa Wataha – z którą przeżywam wzloty i upadki, gdzie odnajduję ogrom satysfakcji, a od ludzi bije tak pozytywna energia, że po prostu chce się napierać bez względu na okoliczności.
3. Codzienne pielęgnowanie dobrych nawyków
Bardzo mi się podoba ten punkt. Zastanawiałam się, czy nie umieścić go na pierwszym miejscu, bo okazuje się, że banalny nawyk, który praktykowany nawet 2 minuty dziennie może sprawić, że zdobędziemy szczyty swoich możliwości.
Patrycja zapytana jak wygląda jej trening – odpowiedziała, że z roku na rok wygląda nieco inaczej, ale niezmiennie praktykuje ideę “ćwiczenia nie-ćwicząc”, czyli jak sprawić by nasz każdy dzień był bogaty w bodźce “treningowe” podczas wykonywania zwykłych codziennych czynności. Patrycja podkreślała, że “[…] tutaj sobie pomacham nóżką, tutaj zrobię przysiad, tutaj kilka brzuszków przed telewizorem …”. I tyle wystarczy, poważnie!
Kilka przykładów mojej rutyny:
- Codziennie rano piję wodę z cytryną, imbirem i kurkumą na czczo.
- Zamiast windy używam schodów
- Wysiadam na wcześniejszym przystanku i idę kawałek dalej w drodze do domu.
- Noszę ze sobą 1.5L butelkę wody, którą wypijam, bo “szkoda mi nosić takiego ciężaru” i automatycznie wypijam więcej wody niż gdybym tej butelki nie miała.
- Po każdym treningu biegowym robię obowiązkową serię ćwiczeń na wzmocnienie całego ciała – jest to minimum 20 minut + rozciąganie + roller.
To są naprawdę drobne nawyki, które powtarzane sprawiają, że pojawia się różnica w naszym samopoczuciu, wydolności oraz w tym jak wyglądamy. Malutkie kroczki powtarzane sumiennie sprawiają, że nasz system nerwowy po jakimś czasie przejmuje ich wykonywanie za nas – dlatego czujemy się nieswojo, gdy “nie walniemy sobie” kilku pompek po przebudzeniu albo nie wypijemy wody z cytryną z samego rana. Najpierw kształtujemy nawyki, a potem one kształtują nas.
Podsumowanie
Dzięki Patrycji uzmysłowiłam sobie jak bardzo nieodłączną częścią treningu jest świadome trenowanie naszej psychiki – coś, co robiłam poniekąd chaotycznie i intuicyjnie – nagle zostało zdefiniowane pod kątem konkretnych narzędzi do użycia by po prostu nie dać się na trasie.
Podsumowując, Patrycja jest niesamowicie inspirującą osobą i cieszę się niezmiernie, że miałam możliwość poznać ją osobiście. Post podzieliłam na dwie części, bo a) przyjemności trzeba dawkować oraz b) ogrom informacji. Lepiej przyswoić sobie małymi porcjami konkretne rozwiązania niż scrollować nagłówki, bo jeszcze jest dużo do przeczytania 🙂
Trzymajcie się ciepło,
Marta