Bieganie jesienią w górach. Jak się ubrać?

Marta Dębska

8 min read
Bieganie jesienią w górach. Jak się ubrać?

Sezon jesienny trwa w najlepsze - po bardzo ciepłym wrześniu, październik w wielu miejscach w Polsce zaskoczył pierwszym śniegiem. Jesień swoją zmiennością może przyprawić o ból głowy niejednego biegacza - w co się ubrać by było przyjemnie i komfortowo?

W Internecie nie brakuje artykułów i filmików ze wskazówkami dotyczącymi tego, w jaki sposób powinniśmy się ubrać, wychodząc jesienną porą na bieganie. Jednak, w tym poście chciałabym się skoncentrować na specyficznych warunkach, czyli na bieganiu w górach. Bez względu na intensywność wysiłku, przygotowanie do tego typu treningu w okresie jesiennym wygląda troszkę inaczej pod kątem logistycznym, niż w przypadku biegania po mieście (i asfalcie).

Czy taka jesień straszna?

Lato rozpieściło nas długim dniem, ciepłymi nocami i brakiem konieczności myślenia o tym całym odzieżowym cyrku. Biegaliśmy wesoło w krótkich gatkach oraz koszulce, z flaskiem z wodą i jakąś przekąską. Jesień rządzi się swoimi prawami ...

Wiele osób zaprzestaje biegania w sezonie jesiennim właśnie przez to, że pogoda zaczyna być bardziej kapryśna. Niby jest ciepło, ale w sumie zimno. Jak mawia moja Mama, tzw. "słońce z zębami", czyli człowiek nastawia się na wygrzanie się w promieniach słońca, a tu psińco! Zimno do kości, a na drugi dzień przeziębienie.

Dni są krótsze, a noc zdaje się zaskakiwać swoim nagłym nadejściem. Każdego dnia zachód słońca o kilka minut wcześniej w porównaniu do dnia poprzedniego wciąż budzi we mnie konsternację i chęć jego wydłużenia. Ale cóż zrobić, trzeba sobie jakoś radzić!

Do tego, temperatura mocno idzie w dół. Są dni ciepłe, ale nie na tyle, aby nie myśleć o dodatkowej warstwie ubrań. Częściej pada, czasami zdarza się śnieg z deszczem, a coś, co było jeszcze niedawno ubitym duktem w lesie, przeistacza się w błotnistą breję.

Jak sobie z tym wszystkim radzić i jeszcze dobrze się bawić?

Podzielę się z Wami moimi doświadczeniami z biegania po górach jesienią i w jaki sposób dbam o swój komfort oraz bezpieczeństwo. Mam nadzieję, że uda mi się Was przekonać, że bieganie jesienią też jest COOL!

Czy zasada +10C to MIT (czy HIT)?

Wielokrotnie spotkamy się z twierdzeniem, że na bieganie trzeba (powinno się!) ubierać tak, jakby było o 10C cieplej. Żeby wychodząc z domu czuć lekki chłód - po kilku chwilach biegu, zacznie nam się robić ciepło. Wynika to z faktu, że nasz organizm zaczyna produkować ciepło, kumulując je niejako w ciele. Dopiero z czasem, pozbywamy się go poprzez pocenie i nie musimy się martwić o przegrzanie.

I teraz, jeśli mieszkamy sobie elegancko w mieście i idziemy na delikatny truchcik 60 minut po osiedlu, a temperatura powietrza oscyluje przy zerze, to faktycznie nie ma sensu brać na start 3 warstw ubrań. Fajnie sprawdzą się długie spodnie, koszulka termo i cienka kurtka przecwiwiatrowa, która będzie można ewentualnie zwinąć, włożyć "za pazuchę". Do tego cienkie rękawiczki i buff.

Sprawa ma się trochę inaczej, gdy idziemy pobiegać po górach. Przede wszystkim, to zależy jakie góry wybieramy - czy są to szlaki Beskidu Sądeckiego, czy może tatrzańskie dolinki, a może jednak grań i Tatry Zachodnie?

Przypuśćmy, że wybieram się na niedzielną wycieczkę biegową (25km) w paśmie Jaworzyny Krynickiej (Beskid Sądecki). Przede wszystkim, sprawdzam warunki pogodowe na szczycie - jeśli w mieście jest 6C, mogę mieć pewność, że u góry temperatura będzie poniżej zera. Do tego, wiatr i jeszcze niższa temperatura odczuwalna.

Tym samym, wybiegając spod stacji dolnej Kolei Gondolowej, mam na sobie set odzieżowy na wzór tego opisanego powyżej - jednak, kurtkę wiatrową oraz dodatkową warstwę (bluza biegowa) mam w plecaku. Na głowie mam opaskę lub buffa. Wiem, że czeka mnie 5km podbiegu w lesie, więc nie obawiam się, że będzie mi za zimno. Na pewno się rozgrzeję. Za to na szczycie, ubieram się w dodatkową warstwę.

Reasumując, ubieranie się tak jakby było 10C więcej nie jest MITEM. Ma to swoje zastosowanie, jednak trzeba pamiętać, że pogoda w górach jest bardzo kapryśna, jest chłodniej i wieje jak jasny pieron, gdy na dole jest spokój i cisza. Warto zawsze mieć w plecaku dodatkową warstwę!

Biegacz-cebularz, czyli 1-2-3 warstwy.

Podstawowa zasada biegania - nie ubieraj się za ciepło, bo się spocisz, potem wyziębisz i dramat gotowy. Ile to już razy widziałam na zawodach, stojąc na lini startu, że wiele osób jest poubierana jak na najgorsze mrozy, a na pierwszym podejściu się rozbiera, czerwoni na twarzy i dyszący.

Wybierając się na bieganie w góry, upewnijmy się, że mamy przygotowane przynajmniej 2 warstwy ubrań. Co to oznacza? Już tłumaczę.

Pierwsza warstwa, to warstwa termoaktywna - czyli taka, która odprowadza pot. Ma za zadanie odizolować ciało od zimnego powietrza. Ważnym jest, aby zadbać by warstwa ta była bardzo dobra jakościowo. Na rynku dostępne są liczne rozwiązania syntetyczne, merino. Trzeba osobiście przetestować, co najbardziej nam leży. Są dni, kiedy wybieram koszulkę merino, a czasami takie z poliesteru, czy innych włókien. Nie wybieramy nigdy bawełnianych koszulek - po przepoceniu, będą nas ziębić, wychładzać. Ciepło nie jest odprowadzane, a koszulka nie schnie!

Druga warstwa, to bluza lub polarek biegowy. Jeśli zastanawiacie się, jaka jest różnica między zwykłą bluzą, a tą biegową - otóż, oprócz doboru materiałów (lepiej oddychalnych i szybciej schnących), pod pachami, czy po bokach materiał jest cieńszy, lub występują celowe "wywietrzniki". Druga warstwa to dobre rozwiązanie na zimniejsze dni.

Trzecia warstwa, to kurtka "wiatrówka" lub przeciwdeszczowa. Różnica jest taka, że ta pierwsza ma nas chronić nas przed zimnymi podmuchami wiatru. Nie są to kurtki membranowe, tak jak w przypadku przeciwdeszczowych. Bez względu na zastosowaną technologię, ich zadaniem jest ochronić nas przed deszczem (i śniegiem). Często też wybieram kurtkę przeciwdeszczową bezpośrednio na warstwę termoaktywną.

To nie jest tak, że trzeba brać warstwę 1 + 2 + 3. Albo, nie łączyć 1 i 3. Sęk w tym, żeby znaleźć dla siebie najlepsze rozwiązanie. Mimo wielu jesiennych sezonów, są też takie dni, gdy się "przestrzelę" i wybiorę nieodpowiednie combo. Ale, w znacznej większości przypadków tak łączę, żeby mieć komfort biegu i było mi przyjemnie.

Dla przykładu, mam 2-godzinne wybieganie w Beskidzie Niskim. Jest piękna słoneczna pogoda, 4C - za to mocno wieje. Ubieram się w długie spodnie (bez wewnętrznej warstwy ocieplonej) Salomon Cross Run , a na górę 1-warstwę, czyli koszulkę termoaktywną, np. Salomon Essential Seamless. Wkładam cienkie rękawiczki Cross Warm. W plecaku mam wiatrówkę Salomon Light Shell, łapawice i najzwykleszą zimową czapkę.  

Jak dobrać odpowiednie spodnie i akcesoria?

Sądzę, że dobrą inwestycją jest zaopatrzenie się w długie spodnie z wewnętrzną warstwą ocieplaną, jak i bez. Osobiście, biegam w tych pierwszych, jeśli temperatura spada poniżej -2/3C, a odczuwalna jest jeszcze niższa. Ewentualnie, jak wieje złem. Są też dostępne spodnie do kostek, jak i 3/4. To też dobre rozwiązanie na cieplejsze dni.

Często też, ubieram nieocieplane długie spodnie, a na nie krótkie. Kiedyś często miałam zapalenie pęcherza - zwłaszcza, jak się po tych górach biega, wiatr nas zawieje i gotowe! Teraz, nawet awaryjnie często wkładam do plecaka krótkie spodenki na wszelki wypadek.

Jeśli mowa o akcesoriach - nie ruszam się z domu bez buffa. Często mam dwa - jeden na szyję, drugi na głowę. Jeśli jest bardzo wietrznie, czy zimno, to biorę czapkę, ale ten temat mogę zostawić na zimę. Personalnie, biegam raczej z opaskami/buffami. Mam wrażenie, że mózg mi się nie gotuje.

Rękawiczki to temat rzeka. W okresie jesiennym używam tych cienkich Cross Warm, ale zdarza mi się też brać na wszelki wypadek łapawice, jakby miało mocno wiać, a temperatura odczuwalna spada.

Skarpetki - robi się zimno i musimy zadbać nie tylko o stopy, ale też o nasze Achillesy. Od lat biegam w skarpetkach kolarskich (długich). Proszę schować biegowe "stopki" głęboko do szafy.

Jakie buty na jesień?

Jesień to czas, kiedy nie tylko pojawia się sporo kałuż, czy błota, ale również liści. Pokrywają one szlaki, zasłaniając kamienie, korzenie. Oprócz tego, że mogą być bardzo śliskie, to jeszcze stanowią realne zagrożenie, że się wywrócimy, bo nie zauważymy leżącej pod nimi przeszkody.

Podczas jesieni bardziej dbam o to, aby moje trailowe obuwie miało agresywny bieżnik. Nie musi to odbywać się kompromisem nad komfortem - od GSB biegam w Salomon Thundercross, które są połączeniem agresywnego bieżnika modelu Speedcross z komfortem Ultra Glide. Lubię je, bo dobrze trzymają stopę, a dzięki agresywnemu bieżnikowi, pewniej czuję się na śliskim, grząskim i niestabilnym podłożu.

Warto jest zwrócić uwagę na obuwie z bieżnikiem, gdzie kołki mają te 4-5mm, najlepiej w jodełkowanym ułożeniu (lepsza przyczepność na zbiegu). Dobrze by było by but miał wyższy zapiętek, najlepiej bezszwowy, trzymając stopę z tyłu.

Lepiej nosić niż się prosić!

Pomijając temat odzieży, pamiętajmy o tym by zawsze wychodząc w góry mieć ze sobą plecak biegowy lub pas. A w nim, oprócz telefonu, przekąski, flaska lub bukłaka (robi się zimno, woda może zamarzać - zadbajmy o wersję ocieplaną lub specjalny ocieplacz!), powinna znaleźć się folia NRC, dodatkowa warstwa ubrań oraz czołówka - jeśli wychodzimy popołudniu. Zakładając określony czas na trening, może nas zastać noc! Czołówka niewiele waży, a my nie lecimy robić rekordów, więc dbajmy o swoje bezpieczeństwo.

Lepiej nosić ... niż się prosić! Lepiej wziąć te rękawiczki, czy dodatkowego batonika,  aniżeli obudzić się z reką w nocniku, gdzieś w ciemnym lesie głodnym i spragnionym, bo nie chciało się dźwigać takiego ciężaru...

Podsumowanie

Bieganie jesienią może być naprawdę piękne - kiedy rano mgły unoszą się nad lasami, albo gdy czerwienie mienią się na suchych liściach drzew, to wszystko tworzy niesamowity klimat. Lekko melancholijny, ale piękny.

Rześkie jesienne powietrze rozbudzi największego śpiocha. Zadbajmy jednak o to, aby nie przegrzać się, ani nie wychłodzić. Zawsze warto spakować do plecaka dodatkową warstwę ubrań. Pamiętajmy o zasadzie 1-2-3 warstwy i nie bójmy się, że będzie nam na start za zimno. Zawsze możemy się ubrać podczas treningu!

Nie dajcie się krótszym dniom, niższej temperaturze. Jesień potrafi być naprawdę piękna. Pozwólcie sobie tego doświadczyć podczas biegania w górach!

Pozdro, Marta

Bądź na bieżąco z Zielone Bieganie - Blog o bieganiu ultra!

Dam Ci znać, gdy tylko pojawi się nowy post 🙂