Marta Dębska
Dlaczego boimy się marzyć? Bo coś wydaje nam się celem zbyt odległym, zbyt skomplikowanym do realizacji, czy po prostu "nieosiągalnym"? Przez ostatnie 12 miesięcy pracowałam nad tym by już nigdy więcej nie rezygnować z marzeń, bo wydają mi się "zbyt wielkie". To był świetny rok. Nauczył mnie odważniej marzyć i się realizować.
Wychodząc na trening 01.01.2019, pogoda była kompletnie pod psem. Padał śnieg z deszczem, a ja czułam się jak 100 tonowy wieloryb po ostatnich 2 tygodniach. Mimo to, uparcie parłam na przód - aż zdobyłam skromny Żdżar (751 m n.p.m) w Beskidzie Sądeckim i ledwo włócząc nogami po 11km, dotarłam do domu. Kompletnie nie byłam w stanie sobie wyobrazić, że za 8 miesięcy przebiegnę 100km. Jednak, dałam sobie kredyt zaufania. W ten oto sposób ...
... przebiegłam ponad 2 500 kilometrów, spędzając 283 godzin na treningach oraz wycieczkach biegowych. Z tego, ponad 80 godzin spędziłam w górach.
... zrobiłam życiówkę w maratonie (03:54).
... odważyłam się pobiec w ultra. Z ogromnym uśmiechem pojawiłam się po 15h45min na mecie Biegu 7 Dolin i przebiegnięciu 100km ...
... pisząc o ultra - udało się udźwignąć 4 starty na dystansie powyżej maratońskiego: 64km UTM (czerwiec), 50km TriCity Trail (lipiec), 100km Bieg 7 Dolin (wrzesień) oraz 52km Ultramaraton Bieszczadzki (październik).
... mój makrocykl treningowy przedłużył się do końca roku - po raz pierwszy, nie zafundowałam sobie roztrenowania w grudniu (w związku z Etapową Triadą w styczniu 2020).
... biegałam nad polskim morzem, w irlandzkich górach Wicklow, w moim ukochanym Beskidzie Sądeckim, zwiedzając Belfast w deszczu, po Łazienkach Królewskich w Warszawie z moją drugą połówką, debiutując w Beskidzie Wyspowym na UTM, przemierzając kilometry na francuskim Lazurowym Wybrzeżu, eksplorując zapomniane już pienińskie szlaki na Słowacji i przypominając sobie dawne biegowe trasy na Śląsku.
... poznałam fantastyczne osoby biegając na własną rękę po górach, organizując treningi w Warszawie, dzięki Internetom i po prostu machnięciu "cześć" podczas przebieżki w parku.
... nie zniszczyłam żadnej pary butów. Biegałam w 5 naprzemiennie i w sumie, ale sądzę, że na nowy sezon kupię jednak 3 nowe pary :D
... towarzyszyły mi podczas startów i treningów bliscy oraz znajomi, którzy przez cały rok byli częścią moich przygotowań i realizacji celów biegowych.
... grono czytelników i obserwujących się powiększa! Ponad 420 osób na FB, prawie 600 na IG (jesteście super !!!)
... podróżowałam i biegałam. Nie chciałam biegać w mieście, dlatego całkowicie zrezygnowałam z biegów ulicznych w Warszawie (z wyjątkiem Biegu Powstania).
... nauczyłam się biegać z kijami i doceniłam tą dodatkową parę kończyn.
... nareszcie wymieniłam swój zegarek biegowy i dzięki temu, mam większą kontrolę nad tym jaki wpływ ma cykl treningowy na mój organizm. A po drugie, fajne są te wszystkie wykresiki i tabeleczki :-)
... wywróciłam się tylko raz - podczas Ultramaratonu Bieszczadzkiego, gdy z cudowną gracją upadłam na lewy bok i równie malowniczo zjechałam po błocie jakieś 10 metrów w dół.
... poznałam nowe żele, które bardzo odpowiadają mi smakowo i żołądkowo.
... odważyłam się marzyć - zrozumiałam, że przy dobrze ułożonym planie adaptacyjnym i mając opiekę trenerki, jestem w stanie mierzyć naprawdę wysoko.
Wszystkiego dobrego w tym 2020 - nie bójcie się marzyć, planować i realizować. Do zobaczenia na szlaku!
M.
Dam Ci znać, gdy tylko pojawi się nowy post 🙂